Już od pierwszych chwil widać było, że Jan nie jest tu przez przypadek. Wszak na co dzień, już od czterech lat, trenuje w Zrywie Chorzów. - Gram na pozycji prawego rozgrywającego, choć jestem też praworęczny. Ale na lewym rozegraniu mi nie szło. Ostatnio gram też na środku i coraz bardziej mi się to podoba - uśmiecha się.
Skąd jednak pomysł, żeby wziąć udział w licytacji? - Kiedy tylko zobaczyłam na klubowym instagramie informację o licytacji, od razu wiedziałam, że to będzie świetne przeżycie dla naszego syna. W końcu nie tylko jest kibicem Górnika, ale także trenuje piłkę ręczną - tłumaczy Katarzyna Kajda, mama Janka. - A przy okazji będzie to dobry uczynek.
Co ciekawe, karierę sportową Jan zaczynał od... pływania. Ale prędko stwierdził, że woli dyscypliny drużynowe. I tak trafił do szczypiorniaka. - Chciałbym zagrać kiedyś zawodowo, ale na razie sporo pracy przede mną - tłumaczy Janek. Mógł jednak usłyszeć kilka dobrych rad od bardziej doświadczonych zawodników, między innymi Damiana Przytuły: - Chłopaki mówili mi, że mam rzucać mocniej - uśmiecha się. Tym bardziej, że w trakcie wspólnych zajęć spory nacisk położono na rzuty karne. A tu Jan popisał się kilkoma technicznymi przerzutami Caspra Liljestranda.
Jakie typy ma wobec niedzielnego meczu? - Górnik wygra 36:23 - mówi młody adept szczypiorniaka.