- Rozmawiamy w piątek rano. Emocje już opadły?
- Teraz już tak. Ale faktem jest, że po takim meczu trudno od razu zasnąć. Na szczęście na stacji Polsat Sport o 23.00 puszczono powtórkę meczu, więc po powrocie do domu jeszcze raz można było to wszystko przeżyć. Już bez takiego poziomu adrenaliny.
- i jakie wnioski?
- Sporo. Przede wszystkim była to wspaniała reklama piłki ręcznej. Wypełnione trybuny, kapitalny doping, wysoki poziom obu drużyn, szybka i ofensywna gra… Czego chcieć więcej? Inna rzecz, że telewizja nigdy nie odda tego, co faktycznie dzieje się w hali. Dlatego wszystkich zachęcam, by chodzili na mecze. To są niezapomniane przeżycia.
- Na trybunach był Jan Urban. Podobało mu się?
- Bardzo, choć miał obawy. Ostatni raz był na meczu z Puławami, który przegraliśmy na początku sezonu. Teraz zdjął „klątwę”. Bardzo podobała mu się gra Dana Racotea. Świetny w obronie i bardzo skuteczny w ataku. Powiedział, że chciałby takiego zawodnika. Byli też inni byli piłkarze. Darek Koseła, Piotr Gierczak, Andrzej Orzeszek, Piotr Czop, jak zwykle Rysiek Cyroń.
- Został zrobiony kolejny krok w walce o…
- Wygraliśmy pięć meczów z rzędu. Każdy widzi, że zespół wrócił na właściwe tory, ale pamiętajmy, że wciąż jesteśmy na siódmym miejscu, które niczego nie daje. Jest blisko, ale wciąż jesteśmy pod kreską! Dlatego po meczu była wielka, ale krótka radość. Piątek to regeneracja, sobota trening i podróż do Kwidzyna. Chłodne głowy i koncentracja. W niedzielę nasz kolejny „finał”.
- Chyba nikogo nie trzeba będzie mobilizować?
- Tego jestem pewny. Tym bardziej pamiętając, co wydarzyło się jesienią, kiedy graliśmy z Kwidzynem w Zabrzu. Tamta porażka i jej okoliczności bolały bardzo. Każdy będzie chciał udowodnić, że to był wypadek przy pracy, a drużyna jest dziś w innym miejscu.
- Do Kwidzyna wybiera się kilkunastu kibiców.
- Szacun. Jesteśmy wszędzie, zawodnicy to widzą. I często mówią, że są pod wrażeniem tego, co dzieje się na trybunach. Chodzi więcej osób niż w poprzednim sezonie, choć wtedy były lepsze wyniki. Doping jest mocniejszy, intensywniejszy. Do tego doszła świetna oprawa. Jesteśmy pewni podziwu za takie wsparcie.
- Faktycznie, frekwencja jak na czwartkowy wieczór była imponująca.
- Dziś wiem, że gdyby mecz był grany o 18.00, czy nawet o 19.00 to zabrakłoby w kasach biletów. Super, że tak licznie przyszli zawodnicy SPR Górnika z rodzicami. Pierwszy zespół prowadzą trenerzy, z którymi oni też pracują na co dzień. Fajnie, że się wspierają. Dziękujemy też mażoretkom z Carnall Zabrze. Małe dziewczynki kolejny raz dały pokaz swoich umiejętności tanecznych. Wszystkim się to bardzo podoba. Wokół klubu i drużyny jest tyle pozytywnej energii, że trzeba zrobić wszystko, by tego kapitału nie zmarnować.
- Jak już jesteśmy przy podziękowaniach, to wypada wspomnieć o kibicu, który licytował medal dla 3-letniej Soni?
- Jak najbardziej. Pan Adam Hamerla licytacji nie wygrał, ale wpłacił na konto Soni 1500 złotych. Dostał od nas koszulkę i piłkę z autografami. I wielkie brawa od kibiców. My też chylimy głowy. Nie było wczoraj pana Michała Ziemlanki, który medali wylicytował. Mam nadzieję, że wręczymy go przy okazji meczu z Ostrovią. I czekamy na Sonię. Bardzo chce przyjechać do nas na mecz.
- Bohaterem meczu wybrano Kacpra Ligarzewskiego. Zagrał wielki mecz.
- W Gdańsku fantastyczny mecz zagrał „Wyszu”, teraz popis dał „Ligacz”. Zdradzę małą tajemnicę, Piotrek miał dzień przed meczem problemy zdrowotne i nie wziął udziału w treningu. O tę pozycję jesteśmy spokojni. Być może mamy najlepszy duet bramkarzy w lidze. Ale… Po problemach z barkiem ponownie fantastyczne gra Taras Minotskyi, wielką formę „złapał” Dan Racotea, każdy cieszy się, że odpaliło „Działo”, czykli Szymon Działakiewicz, który wraca po 11 miesiącach leczenia kontuzji. Można wymieniać długo, ale wygrywa drużyna, ławka… Mnie najbardziej cieszy jej reakcja, jedność, zaangażowanie, poświęcenie jednego dla drugiego. Oczywiście były błędy, nie każdy zagrał mecz życia, ale właśnie wtedy liczy się drużyna, czyli sztab i każdy zawodnik. Teraz skupmy się na niedzieli, ale wierzę, że jeżeli utrzymamy taki team-spirit i dodamy do tego wsparcie fanów, możemy w tym sezonie przeżyć jeszcze wiele fantastycznych chwil. Widzimy się 31 marca na meczu z Ostrovią! Bilety zaczniemy sprzedawać w poniedziałek.