- W piątek po naszym meczu na Roosevelta z Cracovią miałem ciężką noc, bo zawsze przeżywam porażki. Dziś było super. Świetny mecz, sporo bramek… Kibicowałem temu młodemu chłopakowi, który rzucał karnego w końcówce. Miał fajne wejście, grał odważnie, mógł rzucić 40 bramkę. Tym razem nie wpadło, ale głowa do góry. Widać, że ma charakter – mówi 88-letni pan Stanisław, który był też pod wrażeniem atmosfery w hali. – Powiem szczerze, że czasami jest dla mnie nawet za głośno, ale wygląda to świetnie. Pełne trybuny, mnóstwo kibiców od dzieciaków, po takich dziadków jak ja. Do tego bębny, doping do ostatniej sekundy. Bardzo dobry był pomysł z flagami i chorągiewkami. Jest kolorowo, atmosfera prawdziwego święta. Tak powinny wyglądać mecze, aż chce się w tym uczestniczyć.
Pana Stanisława zapytaliśmy jeszcze o jego prognozę na pozostałą część sezonu. – Aż tak zorientowany nie jestem. Wiem, że celem jest szóste miejsce i zdaje się, że drużyna ma wszystko we własnych rękach. To najważniejsze, bo nie trzeba się oglądać na inne wyniki, tylko wygrywać. Nie będę oceniał zawodników, ale co mi się bardzo podobało, to charakter jaki pokazali. Widać, że to jest drużyna. Żyje ławka, każdy czuje się potrzebny. Mam wrażenie, że bardziej wierzą w siebie niż jesienią. Dlatego trzeba być optymistą – kończy Stanisław Oślizło, któremu dziękujemy za obecność, wsparcie i dobre słowo. Usłyszane z ust takiego mistrza ma dodatkową wartość.