Górnik Zabrze: "Działo" powoli odpala. Pożegnanie z Ukraińcem
„Nie tak miało być” to w wypadku zabrzan za mało powiedziane. Górnik po meczach rozegranych w 2024 roku zajmuje dziesiąte miejsce w ligowej tabeli i gdyby nie system rozgrywek, czyli faza play off po rundzie zasadniczej, sezon dla drużyny, która dwa ostatnie sezony kończyła z medalem Orlen Superligi i bardzo przyzwoicie prezentowała się w Lidze Europy, byłby już skończony.
– Zadanie jest proste i trudne. Jeżeli chcemy o cokolwiek grać i uratować ten sezon, trzeba być po rundzie zasadniczej na szóstym miejscu. Czyli trzeba wygrać prawdopodobnie wszystkie dziewięć meczów. To matematyka. Najważniejsze dziś, by wrócili do gry kontuzjowani zawodnicy, a trener Arkadiusz Miszka dobrze przygotował ich do grania. Nie gramy już z Płockiem i Kielcami, nie ma rywala, który jest poza naszym zasięgiem. Wszystko zależy od nas, więc trzeba zrobić wszystko, by wykorzystać ten czas jak najlepiej – mówi Dariusz Czernik, dyrektor Górnika.
Już wiadomo, że zabrzanie zaczną tegoroczne ligowe grania 16 lutego (niedziela, 16.00) bardzo ważnym meczem z Kaliszem we własnej hali. Wcześniej jednak, bo już w sobotę zagrają wyjazdowy mecz w Pucharze Polski z Azotami w Puławach. Jeżeli wygrają, to za tydzień w kolejnej rundzie zagrają w Zabrzu z… Kaliszem! Tydzień przed konfrontacją ligową. Kto wyjdzie wtedy na parkiet? Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta, szczególnie mając w pamięci listę urazów zabrzan z końcówki roku, kiedy z różnych powodów nie grali Adam Wąsowski, Jakub Pinda, Dan Racotea, a Taras Minotskyi tylko statystował, od ponad miesiąca nie mogąc oddać rzutu.
– Każdy przypadek był inny, więc nie chcę wchodzić w szczegóły. Wariant optymistyczny jest taki, że może z jednym wyjątkiem na połowę lutego wszyscy będą gotowi. Pamiętajmy jeszcze o Szymonie Działakiewiczu. Dołączył do nas w grudniu, leczy się od kwietnia. To też jest wyścig z czasem, ale patrząc na jego zaangażowanie i determinacje, trzeba być optymistą. Ostatnio wyszedł na parkiet w sparingu i nawet rzucił kilka bramek. Nic nie będziemy robić na siłę, bo ważne mecze są w lidze – dodaje dyrektor klubu.
Z byłym reprezentantem Polski Górnik związał się w ostatnich dniach grudnia. Działakiewicz ma podnieść poziom gry na prawym rozegraniu. Jesienią był to największy problem Górnika, choć „na papierze” wszystko teoretycznie się zgadzało. Latem 2024 zakontraktowano Bogdana Czerkasxczenkę, który rzucał mnóstwo bramek w barwach MMTS Kwidzyn. Wiele też oczekiwano po Serbie Nikoli Ivanoviciu. Obaj jednak rozczarowali. Nie dziwi więc, że pierwszego z nich w Zabrzu już nie ma. Klub rozstał się z 29-letnim Ukraińcem za porozumieniem stron.
– Oczekiwania klubu i samego zawodnika były na pewno większe, więc uznaliśmy, że najlepszym rozwiązaniem będzie rozstanie. Szymon Działakiewicz wraca po kontuzji, przed którą z powodzeniem grał w reprezentacji Polski. Wierzymy, że w Zabrzu odbuduje swoją formę i podniesie poziom rywalizacji na pozycji prawego rozegrania. Są już z nami zawodnicy, którzy byli na mistrzostwach świata, czyli Kacper Ligarzewsaki i Lukas Morkovsky. Czech wrócił z lepszym humorze, ale najważniejsze, że obaj są zdrowi – kończy Dariusz Czernik.